W ramach inicjatywy "Czas na Przygodę", tworzonej przez stowarzyszenie Avangarda i Grupa Kreatywna Aksolotl, miałem przyjemność poprowadzić 28.04.2019 przygodę "Czarna D(ziura) 2". Gra była prowadzona z użyciem zasad FUNT - iteracji FUPL, która korzysta z wybranych zasad i możliwości jakie daje ten system.
Była to kontynuacja sesji, "W czarnej d(ziurze)", którą prowadziłem dwa tygodnie wcześniej. Drużyna stawiła się prawie w komplecie - nie dopisał xenobiolog i najemnik, ale pojawiły się zamiast nich dwie nowe osoby, które stworzyły własnych bohaterów.
W związku z powyższym, zrobiliśmy na początku mały "flashback". Operacja na xenobiologu się udała, ale pacjent zmarł. Najemnik, padł ofiarą jednej z ośmiornic i również "zaginął w akcji", w bliżej nieokreslonych aczkolwiek śmiertelnych okolicznościach. Korzystając z okoliczności przysłania transportu z głównej bazy, wprowadziłem na pokład "Twojej starej" nowe osoby - chemiczkę i nowego najemnika.
Skład drużyny kształtował się następująco:
Uzupełnienie z bazy zawierało również nieco sprzętu jednak tu kości nie były łaskawe. Jedynie nawigatorowi udało się zyskać nowy egzoszkielet, pozbawiony jednak funkcji latania. Pelagius, wykazał się tym razem mniejszą chciwością i ulepszył sprzęty większości drużyny. Zakopał też topór wojenny z Lewonem - razem stworzyli mocny team, co jak się okazało miało znaczenie podczas dalszej części przygody.
Bohaterowie nauczeni doświadczeniem sprawdzili dokładnie swój statek przed kolejnym skokiem. Została im przez korporację dostarczona również mapa, z poprawionymi koordynatami - bliższe przyjrzenie się jej przez nawigatora wykazało, że zawierała błędne dane. Finalnie Vincenta nie zdecydowała się z niej skorzystać.
Nowy najemnik, na własną rękę sprawdził kontener z eksperymentalnymi sprzętami... miał jednak pecha i nieostrożnie nacisnął dźwignię zwalniającą moduł. Tragedii zapobiegła szybka rekacja Lewona i Pelagiusa. Na wpół uduszony Joe Bad powoli doszedł do siebie.
Nic tak nie ożywia jak nagłe i niespodziewane wynurzenie się z nadprzestrzeni na wprost czarnej dziury - dosłownie. Szybki zwrot statku i cała naprzód uratowały bohaterów przed stoczeniem się w otchłań, ale nie był to koniec ich kłopotów, bo na wprost pędziła, ściągnięta przez silne pole grawitacyjne olbrzymia lodowa kometa. Dzięki przytomności umysłu i umiejętnościom Vincenty oraz pomocy Lewona i to zagrożenie zostało zneutralizowane.
Medyk odkrył kolejną zarazę. Cóż, zamknięta przestrzeń statku kosmicznego sprzyja rozwojowi bakterii i wirusów. Na szczęście okazała się niegroźna. Poobijany podczas ostrych manewrów statkiem Lewon i Pelagius, również poddali się "odnowie biologicznej", która szybko postawiła ich na nogi.
Przed ostatnim skokiem, bohaterowie postanowili przedyskutować dalsze kroki - "stara załoga" zebrała się w ustronnym miejscu i ustaliła ramowy plan działania. Wstępnie też postanowiła zabezpieczyć się przed potencjalną zdradą ze strony najemnika, który nie zdobył ich zaufania oraz wybadać zamiary chemiczki, która była dla nich zagadką. Nie przypuszczali, że znajdzie się wśród nich zdracja, w osobie medyka.
Na szczeście (albo i nie) zdrada dość szybko została zauważona i technik zastosował środki zaradcze, modyfikując strukturę komunikacyjną statku
Chemiczka, przeciągnięta na stronę buntowników przygotowała wzmocniony środek oszałamiający, który drużyna zaplanowała zaaplikować obu panom. Podejrzliwego medyka udało się jej spławić, ale ten zaniepokojony brakiem łączności na prywatnym kanale z najemnikiem, pobiegł bezpośrednio do towarzysza. Tymczasem Joe Bad stwierdził, że czas odkryć karty i rozpoczął procedurę wybudzania z letargu dwóch towarzyszy zamkniętych do tej pory w kontenerze eksperymentalnym. Niestety dla niego, ich broń uległa uszkodzeniu (efekt wcześniejszych wydarzeń). Obserwująca na kamerach medyka Vincenta, odkryła razem z pozostałymi spisek i mimo lęku o własne życie podjęli próbę zneutralizowania przeciwników.
Korzystając z autorytetu kapitana okrętu pilotka wezwała Johny'ego (medyka) na mostek, tłumacząc się koniecznością porozmawiania na osobności. Pod pozorem złego samopoczucia, zwabiła go do laboratorium, w którym z zaskoczenia został zaatakowany przez chemiczkę za pomocą noża i strzykawki z przygotowaną miksturą. Środek był na tyle silny, że ranny medyk zwalił się nieprzytomny z nóg. Vincenta uznała, że będzie jeszcze przydatny i postanowiła go opatrzeć, jednak pomyliła zastrzyki i tylko pogorszyła sprawę. Na szczęście chemiczka ustabilizowała stan nieprzytomnego.
W tym samym czasie Lewon i Pelagius podążali w kierunku kontenera z najemnikami. Sprytnie ominęli medyka i zdążyli w ostatniej chwili, przed rozproszeniem się przeciwnika. Wywiązała się walka - krótka, ale brutalna. Egzoszkielet Lewona ponownie został uszkodzony, jednak Pelagiusowi udało się zwolnić dźwignię odłączającą kontener a nawigator celnym strzałem z blastera wypchnął rannego najemnika ze statku. Temu ostatniemu wydawało się, że ma na tyle szczęścia by uciec w kontenerze, korzystając z kapsuły hibernacyjnej i doczekać na ratunek. Nie wziął pod uwagę, tego że zapomniał się pożegnać z panią kapitan. Vincenta posłała mu ostatnie pożegnanie w formie salwy z działa, która okazała się śmiertelnie celna.
Okiem Narratora
Podobnie jak poprzednia sesja, ta również była pełnym sandboksem. Ze względu na specyfikę warunków, zdecydowałem się zaocznie uśmiercić bohaterów nieobecnych graczy. Być może mogli "wrócić" lub "zostać wezwani" na inną misję, ale w danym momencie takie rozwiązanie wydawało mi się najbardziej oczywiste.
Dwójka nowych graczy otrzymała krótki brief i wprowadzenie do systemu (jedna z osób już grała u mnie w FUNT-a, więc sprawę miałem ułatwioną a druga znała zasady FUPL). Całą resztę przygody, stworzyli gracze i ich "knowania" oraz parę testów kostkami, które tym razem były bardzo łaskawe. Nawet z czarnej dziury o poziomie trudności 6 kostek udało się uciec bez większych problemów.
Nowy gracz wymyślił bardzo fajnego twista, odgrywając do końca "wiernego korporacji najemnika" i tworząc "w locie" zahibernowanych pomocników. Mimo porażki jego planów, wyglądało na to, że będzie miał szansę na powrót w charakterze "wielkiego adwersarza" a przynajmniej "osobistego nemezis" bohaterów, jednak kostki w ostatnim rzucie zdecydowały inaczej (3k6[6, 6, 6] w rzucie utrudnionym na strzał z działa w kontener nie pozostawiło mi żadnego wyboru).
Cóż, bohaterowie wybrali już swoją stronę. Kwestia czasu gdy zaczną być poszukiwanymi w przestrzeni kosmicznej wyrzutkami i kryminalistami... ale o tym co dalej, opowiedzą mi podczas kolejnej sesji. Dziękuję graczom za kreatywność i pomysłowość. Ta sesja była dla mnie niesamowitą przyjemnością a biorąc pod uwagę wybuchy śmiechu jakie miały miejsce, mam nadzieję, że bawiliście się równie dobrze.