Od Piotra Sosnowskiego (imię i nazwisko za zgodą) otrzymałem raport z sesji FUPL w krainie Troli (znanej naszym latoroślom z filmu Trolls). Poniżej on, w wersji niezmienionej. Dla mnie... super. Jeśli prowadziliście na FU i chcecie się tym podzielić piszcie.
Sesję przeprowadziłem dla dwóch dziewczynek: ośmio i sześciolatki. Na początek, jeszcze poprzedniego dnia zdecydowaliśmy w jakiej konwencji będziemy grali. Dziewczynki chciały grać trolami z filmu Trolle (ang. Trolls). Wybrały sobie konkretne postacie z filmu, trochę je zmieniły i dodały własne imiona. Nakreśliłem im pierwszą scenę napaści Kucharki polującej na Trole w ich wiosce. Dziewczynki bardzo szybko rozkręciły się w narracji wymyślając scenę za sceną. Korzystały przy tym z klisz z filmu. Musiałem im kilka razy przerwać kiedy ich postacie robiły coś karkołomnego i proponowałem rzut kostką aby sprawdzić czy ich zamiary się powiodły. Za pierwszym razem były zaskoczone i nie rozumiały jeszcze jak działa mechanika gry, ale za każdym następnym razem było im łatwiej. Myślę, że kości FU prowokowały je do wiekszej pomysłowości. W końcu nie zawsze udawało się im dokonać tego czego chciały, ale dzięki temu musiały wymyśleć coś nowego w narracji aby obejść trudności i dojść do celu. Sesja była krótka i ekscytująca. Widać było jak ich umysły i wyobraźnia rozkręcały się coraz bardziej, też dzięki przeszkodom i konsekwencjom które same pomagały wymyślać. Te nawet, okazały się ciekawsze niż sukcesy, bo prowokowały kolejne wybuchy twórczości i zwroty akcji. Ja za to miałem poczucie, że ledwo nadążam za ich fabułą. Zdecydowałem się jednak nie zniechęcać ich do zabawy i pozwoliłem im płynąć do momentu, kiedy podjęły się akcji na tyle trudnej, że trzeba było sprawdzić czy się w ogóle udała. Zazwyczaj, zamiast tego zadawałem pytania, aby doprecyzować ich opowieść. Mówiłem im o reakcjach otoczenia i wprowadzałem nowe postacie oraz rekwizyty. Ostatecznie, tak dla mnie jak i dla dziewczynek, była to bardzo fajna zabawa.